poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Sok z natki pietruszki

Od dawna znane są już zbawienne właściwości pietruszki. Już Starożytni Grecy i Rzymianie uważali tę roślinę za świętą, twierdzili że daje siłę, wzmacnia refleks i czyni człowieka sprytniejszym.
Egipcjanie leczyli nią zapalenie dróg moczowych, kamice nerkową i wiele innych chorób.
Natka jest źródłem bardzo wielu dobroczynnych składników mineralnych:
- potas – 1000mg
- wapń – 245mg
- fosfor – 33mg
- żelazo – 8,1mg
Ponad to cała pietruszka zawiera magnez, mangan, miedź i inne mikroelementy.
Najbardziej zasobna jest w witaminę C :
- nawet do 323 mg
- karoten – 7,2 mg
korzeń i natka są zasobne w witaminy B1, B2, B6, kwas foliowy a dzięki dużej zawartości potasu pietruszka ma działanie moczopędne, a ze względu na bardzo dużą zasobność w żelazo, zaleca się ją jako środek leczący anemię.
A oto mój przepis na pyszny napój, który poprawi kondycję naszej krwi, cery, włosów. Specyfik należy pić codziennie, jest pyszny, zdrowy i  może nam zastapić drugie śniadanie.
Do przygotowania soku, potrzebujemy:
- pęczek świeżej natki pietruszki
- dwa jabłka /najlepiej kruche i soczyste/
- blender lub sokowirówkę
Piertuszkę obieramy z łodyżek, jabłka obieramy ze skórki i kroimy w ósemki lub drobniej.Jeśli do uzyksania soku używamy sokowirówki z natka i jabłkiem nic nie robimy prócz mycia.
Jeśli lubimy słodkie soki lub mamy kwaśne jabłka możemy dodać łyżeczkę miodu. Aby uzyskać nieco płynniejszą konsystencję możemy dolać niewielką ilość wody przegotowanej lub mineralnej.
A oto finalny produkt:

Smacznego !
A Wy jakie soczki lubicie?

niedziela, 29 kwietnia 2012

Orchidea

Od kiedy tylko wyprowadziłam się z mojego rodzinnego domu, a było to już jakiś czas temu, ze względu na ograniczone środki finansowe „na swoim” postanowiłam ozdabiać dom kwiatami, na początku były to głównie prezenty od  znajomych i rodziny, bo co tu przynieść na nowe mieszkanie jak nie jakiś zielony akcent. I tak się zaczęło. Moja kolekcja różnych badyli rosła i rosła,  ich początki nie były łatwe, jedne przychodziły inne odchodziły, głównie ze względu na moją małą spostrzegawczość lub zwykłą sklerozę. Nie tylko człowiek potrzebuje wody żeby żyć! Po jakimś czasie przyszła pora na „specjalizację”, kilka dużych egzemplarzy wylądowało na podłodze w ozdobnych osłonkach i stworzyło mały małpi gaj, a na parapety powędrowały storczyki.


 Tutaj wybrałam najbardziej popularna odmianę czyli Phalaenopsis, gdyż są to mieszańce, które nie mają określonej pory kwitnienia, i możemy spodziewać się że będą kwitły cały rok z małą przerwą na drzemkę. Gatunek  ten również przez to, że jest mieszańcem stworzonym do hodowli w domu przez amatorów jest bardziej odporny na różne szkodniki i choroby.  Pochodzi on z Indii, Azji Południowo Wschodniej, Filipin i Północnej Australii.

Storczyki te nie są ozdobne tylko z pięknych kwiatów różnego koloru i wielkości ale również /w większości starsze osobniki/ z pięknych zdrowych długich korzeni powietrznych które zwisają poza doniczkę niczym piękna ażurowa chusta. 

 Jeśli chodzi o pielęgnację to jest ona wręcz banalna, wystarczy pamiętać o kilku zasadach i na pewno będą one cieszyć  nasze oczy długie lata. Są różne szkoły jeśli chodzi o podlewanie, jedni wolą każdego z osobna przelewać wodą odsączać i wstawiać powrotem do osłonki, inny wlewają małą ilość wody do osłonki tak aby korzenie nie stały we wodzie /mogą zgnić/, a ja stosuję zupełnie inny sposób i myślę że najprostszy : raz w tygodniu wlewam do miski wodę i ustawiam w niej wszystkie moje egzemplarze, czekam jakieś 2-3 godziny wyjmuję i wstawiam do osłonek. Raz w miesiącu do miski z wodą dolewam odpowiednią porcję nawozu do storczyków.
Storczyki nie przepadają za przesadzaniem ze względu na swoje bardzo kruche korzenie, które można bardzo łatwo uszkodzić, ale jeśli jest to konieczne powinniśmy zastosować mieszankę kwaśnego torfu i styropianu 1:1. Co do osłonek dość ważne jest aby były to osłonki do storczyków, które charakteryzują się małym rancikiem wewnątrz. Taki parapecik gwarantuje im, to że nasz kwiatek nie będzie nigdy stał bezpośrednio we wodzie.


Kolejna kwestia to miejsce uprawy, jeśli wepchniemy nasz kwiatek w ciemny kąt /a znam takie przypadki/ to możemy pożegnać się z pięknymi, błyszczącymi liśćmi i obfitym kwitnieniem. Wszystkie moje storczyki stoją na parapecie, gdzie jest im naprawdę dobrze.


A czy Wy lubicie roślinki?







sobota, 28 kwietnia 2012

Cudowne orzeszki

Jakiś czas temu usłyszałam o ekologicznym sposobie na pranie, a że staram się nie nadużywać chemii w życiu codziennym zainteresowałam się tą sprawą. Zaczęłam od przygotowania ekologicznego płynu do zmywania z szarego mydła, sody oczyszczonej i olejku z drzewa herbacianego, ale niestety przesadziłam z olejkiem i mój płyn wylądował w koszu /zlewie/. Ale nie zniechęcajmy się !! Na stronie www.natura24.pl kupiłam indyjskie orzechy piorące i modliłam się, żeby nie był to nieudany zakup.


Pierwsze wrażenie po otwarciu paczki szczerze powiem nie były zbyt dobre, orzechy mają zapach octu, na szczęście zapach się wypłukuje i pranie pozostaje zupełnie bez zapachu. Natychmiast pobiegłam do domu, wrzuciłam parę łupinek do lnianego małego woreczka, który przyszedł w komplecie i wrzuciłam do bębna pralki.


Po godzinie wyjmując pranie byłam bardzo mile zaskoczona tym, że orzechy zdały egzamin, ale jak to ja pomyślałam sobie żeby nie cieszyć się zbyt szybko i dać im jeszcze kilka tygodni na sprawdzenie się w innej roli. Od tego momentu właściwie nie piorę w niczym innym (tylko białe rzeczy w "normalnym" płynie, ponieważ orzechy mogą lekko zażółcać białe rzeczy).


Kolejnym sprawdzianem dla orzechów a właściwie łupin było stworzenie płynu do czyszczenia okien, luster /sprzątania/. Tutaj też zaskoczenie.... to działa !!! I ostatni test w zmywarce - udało się, naczynia były tak czyste, że jak przejechałam palcem po talerzu to aż piszczał. Posiadają one jeszcze inne zastosowania których nie próbowałam ale myślę, że jak sprawdziły się w tych trzech to i w innych dadzą radę. Może kiedyś zrobię z niego szampon do włosów, płyn przeciw szkodnikom roślin lub płyn do czyszczenia biżuterii.
Jestem bardzo zadowolona z tej formy dbania o naszą planetę i nie zarzucania jej kolejnymi chemicznymi odpadami.
Przepisy:
Pranie w pralce: w małym lnianym woreczku umieść 5-7 łupin i wrzuć do bębna pralki, te same orzechy możesz wykorzystać 5-6 razy.
Płyn do sprzątania/Szampon/Płyn przeciw szkodnikom roślin: 8-10 łupin zagotować w 750ml wody, wystudzić, przelać przez gazę do butelki z atomizerem.
Płyn do czyszczenia biżuterii i przedmiotów metalowych:  2-3 łupiny namocz w 100-150ml gorącej wody. Namoczone skorupki pocieraj w ręce aż do wytworzenia piany. Nakładaj piana na biżuterię i  pocieraj ściereczką z mikrofibry, możesz też użyć starej szczoteczki do zębów.

 
A Wy jak dbacie o środowisko?
  

piątek, 27 kwietnia 2012

Romantyzm :)

Witajcie kochani!
Tak właśnie nazywam moja przypadłość, która pojawia się dwa, trzy razy w roku. Reumatyczne bóle stawów dokuczają mi przeważnie wczesną wiosna i jesienią. Moje kolana i łokcie cierpią, ja cierpie i trwa to juz jak tak policzyć z 15 lat. Lekarz  mówi, że taka już moja uroda :).  Pozostawiona sama sobie postanowiłam, że szprycownie się chemią zapisaną przez lekarza nie jest zbyt pomocne.
Moja "kochana" teściowa zaczęła mi zachwalać maść końską, ale ja oczywiście podeszłam do tego bardzo sceptycznie, dla świętego spokoju dostałam odlewke na próbę i tu "szok" bóle sie zmniejszyły. Ale nie byłabym sobą gdybym nie drążyła tematu. Poszłam do sklepu zielarskiego w którym sprzedawał bardzo miły młody człowiek, powiedziałam o moich problemach z romantyzmem a On zaproponował mi maść/żel z wyciągiem z korzenia diabelskiego pazura. Diabelski pazur to roślina pochodząca z Południowej Afryki, którą stosuje się w leczeniu reumatyzmu. Ma działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne. Poprawia krążenie, rozluźnia i regeneruje zmęczone mięśnie stawów i kręgosłupa. Dzieki swojej konsystencji dobrze się wchłania. Zapach nie należy do najprzyjemniejszych, taki ziołowy, ale szybko wietrzeje i nie utrzymuje sie na skórze. jest to preparat wyprodukowany w Niemczech, ma 250ml i kosztuje tylko 9 zł.  



Kilka dni wcierania na zmiane z maścią końska od teściowej ku mojemu zdziwieniu przyniosło rezultaty, ale odlewka maści końskiej szybko się skończyła. Udałam się wiec do tego samego miłego pana i kupiłam Końską maść rozgrzewającą. Żel wyprodukowany został według tradycyjnej receptury z najwyższej jakości naturalnych surowców. Łączy działanie hydratacji żelu z przyjaznym działaniem olejków eterycznych oraz ekstraktów ziołowych. Dzięki rozgrzaniu łagodzi dolegliwości związane z dysfunkcjami stawowo-mięśniowo-kostnymi. W skład maści wchodzi min. :
• Rozmaryn lekarski - poprawia krążenie, działa pobudzająco i odkażająco;
• Mięta – odpręża i pobudza, koi ból i chłodzi, inhaluje drogi oddechowe;
• Arnika – pomaga przy zranieniach, oparzeniach i stłuczeniach, działa również na krwiaki i obrzęki pourazowe;
• Mentol – znieczula i chłodzi, łagodzi podrażnienia;
• Kasztanowiec zwyczajny – leczy odmrożenia i oparzenia, hamuje powstawanie zakrzepów, działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie;
• Kamfora – poprawia ukrwienie, rozgrzewa, dezynfekuje i uśmierza ból;
• Eukaliptus – działa przeciwbakteryjnie;
• Rumianek – przeciwdziała stanom zapalnym skóry, owrzodzeniom i oparzeniom słonecznym;
• Krwawnik – przyspiesza gojenie i ma właściwości łagodzące;
• Nasiona winogron – poprawiają przepływ krwi;
• Chmiel – działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie, kojąco i łagodząco;
• Kozłek lekarski – ma działanie rozluźniające i łagodzące;
• Sosna – rozgrzewa i odkaża;
• Nagietek lekarski – polecany przy kontuzjach, uszkodzeniach skóry, ranach, otarciach i stłuczeniach;
• Żywokost lekarski – przyspiesza gojenie się ran, stosowany przy odmrożeniach i oparzeniach;
• Lawenda lekarska – rozkurcza i regeneruje.

Może to i staromodne, ale jeśli pomaga to czemu nie :)
A w jak walczycie z bólami?